Co będziemy robić dzisiaj?
Rzecz banalną - piec ćwiartki z kurczaka (najlepiej te tylne - udkowe).
Wiem, że pewnie już piekliście drób nieraz ale podpowiem Wam ciekawą marynatę, która sprawi, że pieczyste będzie smakowało jak nigdy dotąd.
Podana ilość spokojnie wystarczy, żeby nakarmić 4-6 dorosłych głodomorów *.
Marynata:
- niewielka miseczka
- około pół szklanki ciemnego sosu sojowego
- 2 limonki
- 2 cytryny
- 4-5 ząbków czosnku
- 1/3 szklanki oliwy
- spoory kawałek świeżego imbiru (coś koło 6-7 cm).
Kurczak właściwy:
- 6-8 ćwiartek tylnych
- około pół kostki mocno schłodzonego masła (właściwie to może być zamrożone)
- ćwierć szklanki wody
- naczynie żaroodporne
Otwieramy schłodzone piwo i zabieramy się do roboty...
Do miseczki przeciskamy przez praskę czosnek i imbir obrany możliwie grubo (stąd ten spory kawałek korzenia - po prostu przy obieraniu usuwamy jak najwięcej włóknistej części)
Wlewamy oliwę i merdamy kilka chwil.
Zgrabnym ruchem pozbywamy się obierek z imbiru i łusek z czosnku i wykonujemy magiczną sztuczkę w stylu Cooperfielda: ciachamy limonki na zgrabne połówki.
Po przecięciu używamy techniki pracodawcy - wyciskamy je do miseczki aż do ostatniej kropli.
Cytryn nie wyciskamy tylko obcieramy je na drobnej tarce z żółtej części skórki.
Teraz wystarczy dolać sos sojowy i wszystko w miarę dokładnie wymieszać.
Ćwiartki kuciakowe po opłukaniu i usunięciu niespodzianek (jakieś pozostałości upierzenia itp... Ja też odcinam dupki - takie skrzywienie) dzielimy na dwie kupki i marynujemy w sposób podany przeze mnie tutaj przez jakąś godzinkę do półtorej.
Można przez ten czas ze 2 razy go przewrócić do góry nogami, żeby ładnie przesiąknął. Nie dosalamy, nie doprawiamy - to co jest w marynacie naprawdę wystarczy
W czasie kiedy kuciak kończy leżakowanie w lodówce odpalamy piwko i śledząc bieżące doniesienia z JM rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. Operacja powinna zająć nam zdecydowanie mniej niż wytłumaczenie G. W. Bushowi co to jest książka, wiec po jakiś 15 minutach możemy spokojnie zacząć przekładać ćwiartki do naczynia żaroodpornego.
Resztą marynaty pozostałej w woreczkach zalewamy całość i dość obficie obkładamy z wierzchu kawałkami masła - z podanej ilości powinny wyjść ze 2 sporawe kawałki na każdą ćwiartkę.
Dolewamy wodę i wrzucamy do piekarnika na około 1,5 godziny.
Po tym czasie mięso powinno już ładnie odchodzić od kości - znaczy nadaje się do spożycia.
Jak komuś zależy na ładnym brązowym kolorku skórki to może na 15 minut przed końcem pieczenia zdjąć pokrywkę naczynia i dopiec bez przykrycie.
I to tyle...
Przetestowane na , 2 córkach, szwagierce i teściach.
Dla mnie kurczak jak kurczak ale reszta zachwycona smakami - niby pomieszane ale czuć wszystko z osobna.
- - - - - - - - - - - - - - - - -
* Bo zanim głodomory tak naprawdę zabiorą się do kurczaka, będą do upadłego "dziabdziać" chlebem w sosie.
Nie wiem na czym polega ten fenomen ale sos wychodzi tak pyszny, że właściwie najadamy się już nim samym z chlebkiem.
A kurczak zostaje na drugi dzień - i to się nazywa ekonomiczne gotowanie
Pozdrawiam
Lameru
Rzecz banalną - piec ćwiartki z kurczaka (najlepiej te tylne - udkowe).
Wiem, że pewnie już piekliście drób nieraz ale podpowiem Wam ciekawą marynatę, która sprawi, że pieczyste będzie smakowało jak nigdy dotąd.
Podana ilość spokojnie wystarczy, żeby nakarmić 4-6 dorosłych głodomorów *.
Marynata:
- niewielka miseczka
- około pół szklanki ciemnego sosu sojowego
- 2 limonki
- 2 cytryny
- 4-5 ząbków czosnku
- 1/3 szklanki oliwy
- spoory kawałek świeżego imbiru (coś koło 6-7 cm).
Kurczak właściwy:
- 6-8 ćwiartek tylnych
- około pół kostki mocno schłodzonego masła (właściwie to może być zamrożone)
- ćwierć szklanki wody
- naczynie żaroodporne
Otwieramy schłodzone piwo i zabieramy się do roboty...
Do miseczki przeciskamy przez praskę czosnek i imbir obrany możliwie grubo (stąd ten spory kawałek korzenia - po prostu przy obieraniu usuwamy jak najwięcej włóknistej części)
Wlewamy oliwę i merdamy kilka chwil.
Zgrabnym ruchem pozbywamy się obierek z imbiru i łusek z czosnku i wykonujemy magiczną sztuczkę w stylu Cooperfielda: ciachamy limonki na zgrabne połówki.
Po przecięciu używamy techniki pracodawcy - wyciskamy je do miseczki aż do ostatniej kropli.
Cytryn nie wyciskamy tylko obcieramy je na drobnej tarce z żółtej części skórki.
Teraz wystarczy dolać sos sojowy i wszystko w miarę dokładnie wymieszać.
Ćwiartki kuciakowe po opłukaniu i usunięciu niespodzianek (jakieś pozostałości upierzenia itp... Ja też odcinam dupki - takie skrzywienie) dzielimy na dwie kupki i marynujemy w sposób podany przeze mnie tutaj przez jakąś godzinkę do półtorej.
Można przez ten czas ze 2 razy go przewrócić do góry nogami, żeby ładnie przesiąknął. Nie dosalamy, nie doprawiamy - to co jest w marynacie naprawdę wystarczy
W czasie kiedy kuciak kończy leżakowanie w lodówce odpalamy piwko i śledząc bieżące doniesienia z JM rozgrzewamy piekarnik do 180 stopni. Operacja powinna zająć nam zdecydowanie mniej niż wytłumaczenie G. W. Bushowi co to jest książka, wiec po jakiś 15 minutach możemy spokojnie zacząć przekładać ćwiartki do naczynia żaroodpornego.
Resztą marynaty pozostałej w woreczkach zalewamy całość i dość obficie obkładamy z wierzchu kawałkami masła - z podanej ilości powinny wyjść ze 2 sporawe kawałki na każdą ćwiartkę.
Dolewamy wodę i wrzucamy do piekarnika na około 1,5 godziny.
Po tym czasie mięso powinno już ładnie odchodzić od kości - znaczy nadaje się do spożycia.
Jak komuś zależy na ładnym brązowym kolorku skórki to może na 15 minut przed końcem pieczenia zdjąć pokrywkę naczynia i dopiec bez przykrycie.
I to tyle...
Przetestowane na , 2 córkach, szwagierce i teściach.
Dla mnie kurczak jak kurczak ale reszta zachwycona smakami - niby pomieszane ale czuć wszystko z osobna.
- - - - - - - - - - - - - - - - -
* Bo zanim głodomory tak naprawdę zabiorą się do kurczaka, będą do upadłego "dziabdziać" chlebem w sosie.
Nie wiem na czym polega ten fenomen ale sos wychodzi tak pyszny, że właściwie najadamy się już nim samym z chlebkiem.
A kurczak zostaje na drugi dzień - i to się nazywa ekonomiczne gotowanie
Pozdrawiam
Lameru
--
Trust no one, question everything.