Mówiąc o dedykacjach. Mojej "ukochanej" pani od matematyki, która z matmy była jeszcze głupsza ode mnie (tak...ponoć się da :P) dałem na maturze kwiatki. Takie piękne gerbery z szarfą "Ostatnie pożegnanie". Wszyscy załapali...oprócz tej debilki.

Dawno, dawno temu... bawilismy się na Sylwestra w wojskowym kasynie. Przygrywała do tańca orkiestra składająca się z żołnierzy służby czynnej. Po pólnocy była dedykacja dla dowódcy jednostki.... zagrali mu "Przeżyj to sam". Nie obraził się... może dlatego, że po północy już było na luzie?

ostatnio bawylyśmy w giżycku na fąfastycznej imprezie gdzie leciały takie hity jak: majteczki w kropeczki, hej sokoły itd. W pewnym momencie słyszymy taką piękną dedykację.
" złodzieje z Warszawy pozdrawiają złodziei z Poznania"
chwilę potem impreza się skończyła czemuś, a my w trybie przyspieszonym udaliśmy się na osobistą keję śpiewać szanty.

I przypomniała mi się laurka, którą pewna znajoma dostała z okazji dnia matki od synka, synek od kilku dni zamęczał ojca pytaniami co ma napisać w laurce, na co usłyszał "napisz coś od serca".
treść laurki
"Mamusiu kocham cię i niech ci ziemia lekką będzie"

Mi raz opowiadano, że gdzieś niegdzieś, na imprezie, grała pewna kapela. Mistrzami to oni nie byli, choć całkiem przyjemnie się tańczyło. Jednak podczas jednej pioseneczki wokalista ciut ciut przesadził śpiewając zamiast "One ticket to the monn" 'One chicken to the moon".... Porażka

Mi się zdarzyło na studniówce mojej załatwić pewnego hiciora dla naszej wychowaczyni. Była to kobieta ogromnej objętości, z lekką erotomanią i była ponadto wyzwoloną feministką. DJ na me polecenie zapuścił specjalnie dla niej "Sejmowe tango" Kukiza...

Tekst refrenu śpiewali wszyscy maturzyści w liczbie dziewięciu dusz...

W szkole z kolei przez moje ostatnie pół roku maturalnego funkcjonować począł radiowęzeł. Koledzy z młodszej klasy, obarczeni odpowiedzialnością za jego obsługę, puszczali różne dyskotekowe hity, w tym "Czarne oczy", mój osobisty koszmar muzyczny. Wkurzona nauczycielka wyrzuciła w końcu całe towarzystwo i puściła kolędy. Od połowy Stycznia do końca Lutego, w wykonaniu kiepskiej wioskowej kapeli "Gurolskiej"...

Dzwoni nieco niezdecydowana facetka do radia tak powiada:
-- Mój mąż ma urodziny i ja z mamą, znaczy jego teściową chciałybyśmy mu jakąś piosenkę zadedykować z najlepszymi życzeniami, buziaczki... Coś z Budki Suflera niech pan redaktor dobierze.

I poszło "Nie wierz nigdy kobiecie".

w podstawówce bardzo modne było prowadzenie tzw "pamiętników" gdzie wpisywali swe dydykacje znajomi i bliscy i ci całkiem nieznani (to był hurt - im więcej wpisów tym lepiej). Mój ówczesny "narzeczony" (może byłam w 3 klasie!!!) zadedykował swój wierszyk tak ..."Świetej pamieci kwiatuszkowi - Grześ..."
Narazie do tej pory sie trzymam...