Jak co dzień - już tak dwudzieścia lat - wychodzi urzędnik państwowy - Zenon - z roboty. Zmęczony, głodny, zły. A na dodatek na dworze śnieg, wiatr, zawierucha.
I mimo permanentnych kłopotów z gotówką, postanowił wrócić taksówką do swojego dwupokojowego mieszkania na ośmym pietrze bloku na Zadębiu. Macha ręka na taksówkę, a po chwili zatrzymuje się przed nim najnowszy model Land Rovera.
Opuszcza sie elektrycznie okno, ukazuje się w nim piękna twarz młodej, uśmiechniętej blondynki, która pyta:
- Dokąd podwieźć?
- ... hmmm.. aaa... mieszkam na Zadębiu... gdyby miała Pani po drodze...
- W porządku! Najpierw pojedziemy po moją przyjaciółkę, a potem Cię zawiozę do domu, może być? Jestem Marysia, jak Ci na imię?
- Zzzenon
Pojechali, zajeżdżają pod willę z ogrodem i basenem. Po chwili wychodzi z domu jeszcze piękniejsza, gustownie i skąpo ubrana brunetka. Wsiada do samochodu.
- Pojedziemy najpierw do sklepu, zrobimy zakupy, a potem Cię odwieziemy, Zenonie, dobrze?
Wstąpiły do supermarketu, kupiły wiaderko czarnego kawioru, dwie butelki Hennesy, jeszcze parę innych rzeczy. Wsadziły to wszystko do samochodu i jadą na Zadębie, pod dom Zenona.
Zatrzymują się pod domem, brunetka patrząc na zakupy mówi:
- W samochodzie nie za bardzo lubię jeść. Może pójdziemy do Ciebie, Zenonie? Pojemy, popijemy???
Poszli wszyscy do mieszkania Zenona. Zjedli, wypili i całą noc kochali się w trójkę.
Po trzech miesiącach, na wielkim przyjęciu organizowanym przez miejscowe elity spotkały się blondynka z brunetką.
- Słuchaj! Już nie mogę na to patrzeć! Ci wszyscy aktorzy, politycy, artyści... każdy taki sam, bez inicjatywy, bez poczucia humoru... Mam tego dość!!!
- O tak, masz rację! Tragedia wprost. Jak ja bym chciała czegoś innego.... jakiejś zmiany... czegoś extra...
- Słuchaj! A może zadzwonimy do Zenona?
- Do Zenona? Zenona z Zadębia? Piekny pomysł!!! Tylko - tak sobie myślę - czy on nas jeszcze pamieta?
I mimo permanentnych kłopotów z gotówką, postanowił wrócić taksówką do swojego dwupokojowego mieszkania na ośmym pietrze bloku na Zadębiu. Macha ręka na taksówkę, a po chwili zatrzymuje się przed nim najnowszy model Land Rovera.
Opuszcza sie elektrycznie okno, ukazuje się w nim piękna twarz młodej, uśmiechniętej blondynki, która pyta:
- Dokąd podwieźć?
- ... hmmm.. aaa... mieszkam na Zadębiu... gdyby miała Pani po drodze...
- W porządku! Najpierw pojedziemy po moją przyjaciółkę, a potem Cię zawiozę do domu, może być? Jestem Marysia, jak Ci na imię?
- Zzzenon
Pojechali, zajeżdżają pod willę z ogrodem i basenem. Po chwili wychodzi z domu jeszcze piękniejsza, gustownie i skąpo ubrana brunetka. Wsiada do samochodu.
- Pojedziemy najpierw do sklepu, zrobimy zakupy, a potem Cię odwieziemy, Zenonie, dobrze?
Wstąpiły do supermarketu, kupiły wiaderko czarnego kawioru, dwie butelki Hennesy, jeszcze parę innych rzeczy. Wsadziły to wszystko do samochodu i jadą na Zadębie, pod dom Zenona.
Zatrzymują się pod domem, brunetka patrząc na zakupy mówi:
- W samochodzie nie za bardzo lubię jeść. Może pójdziemy do Ciebie, Zenonie? Pojemy, popijemy???
Poszli wszyscy do mieszkania Zenona. Zjedli, wypili i całą noc kochali się w trójkę.
Po trzech miesiącach, na wielkim przyjęciu organizowanym przez miejscowe elity spotkały się blondynka z brunetką.
- Słuchaj! Już nie mogę na to patrzeć! Ci wszyscy aktorzy, politycy, artyści... każdy taki sam, bez inicjatywy, bez poczucia humoru... Mam tego dość!!!
- O tak, masz rację! Tragedia wprost. Jak ja bym chciała czegoś innego.... jakiejś zmiany... czegoś extra...
- Słuchaj! A może zadzwonimy do Zenona?
- Do Zenona? Zenona z Zadębia? Piekny pomysł!!! Tylko - tak sobie myślę - czy on nas jeszcze pamieta?