gdzieś to czytałam, albo mi się śniło...
o pewnej restauracji we Francji, gdzie w kamionkowych kadziach wypełnionych ostrą musztardą zatapiają na parę dni kawały mięcha i potem po prostu i najzwyczajniej pieką. Nie mam takich kadzi, a 20 litrów musztardy zrujnowałoby mnie ze szczętem.
Więc kawał karkówki natarłam grubo miksem musztardy Develey ostrej (być moze są lepsze, taka akurat mi w ręce wpadła), łyżeczki cynamonu, troszkę soli i łychy suszonych warzyw. Tak sobe to poleżało 2 dni. A potem 3 godziny w 180 stopniach. I niech mi Szymon przepisu nie zmienia, zanim sam tego nie wypróbuje. Bo w smaku jest genialnie proste i kruche, różowe w środku, co zapewne zawdzięcza gorczycy.
o pewnej restauracji we Francji, gdzie w kamionkowych kadziach wypełnionych ostrą musztardą zatapiają na parę dni kawały mięcha i potem po prostu i najzwyczajniej pieką. Nie mam takich kadzi, a 20 litrów musztardy zrujnowałoby mnie ze szczętem.
Więc kawał karkówki natarłam grubo miksem musztardy Develey ostrej (być moze są lepsze, taka akurat mi w ręce wpadła), łyżeczki cynamonu, troszkę soli i łychy suszonych warzyw. Tak sobe to poleżało 2 dni. A potem 3 godziny w 180 stopniach. I niech mi Szymon przepisu nie zmienia, zanim sam tego nie wypróbuje. Bo w smaku jest genialnie proste i kruche, różowe w środku, co zapewne zawdzięcza gorczycy.
--
Ratując jednego psa, nie zmienisz świata, lecz zmienisz świat dla tego jednego psa.