< > wszystkie blogi

Norweski dziennik, część 8 - bo dawno nie było. Zapraszam do muzeum

2 maja 2012
A właściwie do kompleksu muzeów w Oslo. Muzeły te poświęcone są temu, czego w Norgu dużo - czyli morzu. Dokładniej chodzi o Muzeum Morskie oraz dwa sąsiadujące z nim - Muzeum Fram i Muzeum Kon-Tiki. A na deser - muzeum łodzi Wikingów.
Muzea te są na nabrzeżnej krawędzi Oslo. Dojazd tam jest łatwy, przynajmniej samochodem. O, dokładnie tutaj . Najpierw muzeum morskie. Jak chyba każde takie muzeum na świecie, pełne jest modeli statków, głównie tych powiązanych z lokalną historią: O, na przykład ta fregata z XIXw., Kong Sverre: P1090300

Albo to coś (zapomniałem sprawdzić, cóż to, ale czy to ważne? W każdym muzeum morskim można takie znaleźć :D) P1090312

Jedna z podstaw ekonomi Norwegi, zwłaszcza dawniej - rybołówstwo. W miniaturze: P1090301

i w pełnym rozmiarze: P1090297

Przemysł stoczniowy (dawny i w miniaturze): P1090307

I współczesny przemysł naftowy - statek do przewozu ciekłego gazu ziemnego: P1090308

Więcej zdjęć u mnie w szafie. Tak naprawdę najciekawszy w całym muzeum jest film, wyświetlany co pół godziny. Film trwa ok 10 minut, jest wyświetlany panoramicznie na pięciu ekranach ustawionych obok siebie. Jest to przegląd wybrzeża Norwegii, większość filmu kręcona jest z helikoptera pięcioma kamerami. Do tego foto - wstawki ze starych zdjęć mijanych w danym momencie miejsc. Całości dopełnia świetnie dobrana muzyka. Film godzien polecenia. Reszta muzeum - nic specjalnego, ale w pewnych warunkach (o których później) warto zajrzeć. Tuż obok Muzeum Morskiego znajduje się muzeum statku Fram. Jest to kawał historii podbojów arktyki i antarktydy Krótki rys historyczny (z wiki): Statek wybudowany według pomysłu i na zamówienie Fridtjofa Nansena, norweskiego badacza polarnego w 1892 roku. Z wyglądu jest dość pokraczny: Jego beczkowaty wygląd oraz wzmocniona konstrukcja burt, zapewniały mu przetrwanie w lodzie. Gdy lód ściskał inne statki łamiąc wręgi i doszczętnie je niszcząc, Frama tylko wypychał na wierzch. P1090317

Statek miał też specjalnej konstrukcji płetwę sterową i śrubę napędową, które, gdy lód go uwięził, można było wyjąć z wody, by nie zostały uszkodzone: P1090346

O, tak se chopaki obozowali wśród lodów :) P1090328

Fram powiózł w nieznane trzy wyprawy polarne. Pierwszą Nansena w latach 1893 - 1896. Nansen dotarł wtedy 300 km od bieguna północnego. Dalej ruszył z psim zaprzęgiem w kierunku bieguna, ale do celu nie dotarł. W czasie wyprawy załoga przeprowadziła liczne badania oceanu. Dowódcą drugiej wyprawy na Framie był w latach 1898 - 1902 Otto Svedrup, który wcześniej uczestniczył w wyprawach Nansena. Ich celem znowu była Arktyka. Trzecia wyprawa odbyła się w latach 1910 - 1912, a jej celem była Antarktyda i biegun południowy. Dowodził nią Roald Amundsen. Do bieguna ścigał się z Brytyjczykiem Robertem Scottem. Amundsen wygrał ten wyścig. Jak dowiadujemy się z pamiętnika, który po Scocie pozostał, gdy wreszcie Brytyjczycy dotarli do bieguna zastali tam resztki namiotu i norweską flagę: Tak przedstawiono tą scenę w muzeum :) Frustracja Brytyjczyków musiała być tym większa, że wtedy wiedzieli już, że będą mieć problem z powrotem i mocno ryzykowali kontynuując podróż do bieguna. W muzeum jest mnóstwo pamiątek po wyprawach i sławnych polarnikach, począwszy od samego statku, który w całości znajduje się wewnątrz budynku w kształcie dwuspadowego namiotu: P1090326

i który można zwiedzać, łazić po jego pokładach jak i oglądać z zewnątrz; poprzez liczne elementy wyposażenia statku i załogi: P1090320

P1090343

po posąg przedstawiający Nansena: P1090316
Tu w towarzystwie moim i mojej rodziny :)
Są też mapy przedstawiające trasy wypraw: P1090336

i specjalny tunel, w którym można poczuć "chłód arktycznego powietrza" i "dotyk arktycznego lodu": P1090344

Taka w sumie przerośnięta lodówka :D Muzeum, w moim odczuciu, bardzo ciekawe i ze wszystkich, w których byłem w Oslo, najbardziej warte odwiedzenia. Z "namiotu" Frama przechodzimy kilka kroków i trafiamy do muzeum Kon-Tiki. Norweski podróżnik Thor Heyerdahl lubował się w udowadnianiu, że "kiedyś mogli". Postanowił więc udowodnić, że wyspy Polinezji mogły zostać zasiedlone przez ludność z Ameryki południowej. Zebrał więc pięciu kumpli, zbudował tratwę z balsy (takie leciutkie drewno) i sruu... przez Pacyfik do Oceani Tratwa Kon - Tiki nie przypominała statku oceanicznego: P1090354

P1090357

ale wystarczyła, by w 101 dni przebyć 4300 mil i udowodnić, że jednak się dało. Skoro raz się udało postanowił potwierdzić inną swoją teorię: że starożytni Egipcjanie mogli dotrzeć do Ameryki. Zbudował więc łódkę z papirusu, nazwał ją Ra i hajda, przez Atlantyk. Tu mu się nie poszczęściło, papirus nasiąknął i wyprawa zakończyła się 500 mil od celu. Zbudował więc nową (Ra II): P1090349

P1090351

i tym razem dopłynął do wybrzeży Barbadosu. W muzeum, oprócz tratwy Kon - Tiki i łodzi Ra II (a raczej ich rekonstrukcji) można zobaczyć też sporo pamiątek, ekspozycję poświęconą temu, jak Heyerdahl stawiał posąg na Wyspie Wielkanocnej oraz nagrodzony Oscarem film o wyprawie Kon Tiki. Całkiem niedaleko tych trzech muzeów znajduje się też muzeum łodzi Wikingów. Budynek muzeum ma kształt równoramiennego krzyża. W trzech jego ramionach stoją najlepiej zachowane na świecie łodzie wikingów: drakkar Oseberg: P1090361

P1090364

drakkar Gogstad (nazwy pochodzą, o ile się nie myle, od miejsc, w których je wydobyto): P1090367

P1090368

i ten trzeci, na którego niestety zabrakło mi baterii w aparacie :( Ten trzeci to właściwie tylko dno drakkaru, reszta spłonęła na skutek ceremonii pogrzebowej, do której go użyto. W ostatnim skrzydle muzeum znajdują się elementy wyposażenia, najciekawsze z nich to pięknie zdobione sanie. P1090370

W czasie tej wycieczki zwiedziliśmy jeszcze pobliski skansen. Jak wspomniałem, aparat mi niestety zdechł, także zdjęć stamtąd brak. Wspomnę tylko, że byliśmy tam za wcześnie, w sezonie turystycznym w skansenie odbywają się liczne pokazy i inne wydarzenia. W maju właściwie nic się tam nie dzieje - ot można podziwiać drewnianą architekturę norweskiej wsi, czasem też zajrzeć do wnętrza chat przez otwarte drzwi. A na koniec warunki, które sprawiają, że warto odwiedzić np muzeum morskie. Jest to tak zwany "Oslo Pass". Bilet dający wstęp do wszystkich (albo zdecydowanej większości) muzeów w Oslo, darmowe parkingi miejskie, transport publiczny oraz zniżki w niektórych knajpach. Można go kupić w wersji na 24, 48 lub 72 godziny. Myślę, że nawet największy może nie wystarczyć, by zwiedzić wszystko, co jest do zobaczenia w Oslo. Gdyby to były tylko muzea zysk z kupienia "Oslo Passa" byłby niewielki, bo ceny wstępów nie są jakieś zabójcze jak na norweskie warunki. Ale zarówno parkingi jak i transport publiczny kosztują już dość wariacko. Więc do zwiedzania Oslo jest to jak najbardziej godne polecenia rozwiązanie. No, pozdrawiam i do zobaczenia w następnym wpisie, który, mam nadzieję, wkrótce (przynajmniej w porównaniu do odstępu dzielącego ten i poprzedni wpis :D)
 

Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?

Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą

Napędzana humorem dzięki Joe Monsterowi