Niedawno usłyszany żart z serii żałosnych dowcipów prowadzącego:
Benedykt XVI odwiedza Polskę. Ma się spotkać i porozmawiać (oczywiście po polsku) z tłumem wiernych bez kartki. Krótko mówiąc, czysta improwizacja. Niestety Benedykt ni w ząb po polsku, więc zwraca się do swojego pomocnika, również Niemca:
- Słuchaj, ty byłeś już kiedyś w Polsce i znasz język. Podpowiedz mi, co mam im wszystkim powiedzieć
Pomocnik wyszeptał do ucha parę przydatnych zdań, po czym Benedykt poszedł spotkać się z tłumem. Wychodzi na trybunę i mówi:
- Posdrafiam wsystkich Polakuf! Obrońcy poczty gdańskiej, poddajcie się!
Benedykt XVI odwiedza Polskę. Ma się spotkać i porozmawiać (oczywiście po polsku) z tłumem wiernych bez kartki. Krótko mówiąc, czysta improwizacja. Niestety Benedykt ni w ząb po polsku, więc zwraca się do swojego pomocnika, również Niemca:
- Słuchaj, ty byłeś już kiedyś w Polsce i znasz język. Podpowiedz mi, co mam im wszystkim powiedzieć
Pomocnik wyszeptał do ucha parę przydatnych zdań, po czym Benedykt poszedł spotkać się z tłumem. Wychodzi na trybunę i mówi:
- Posdrafiam wsystkich Polakuf! Obrońcy poczty gdańskiej, poddajcie się!