Dzień Kobiet okazał się tu zwykłą niedzielą. Nie widziałem ani jednej osoby z kwiatkiem w ręku, nie mówiąc już o rajstopach.
Ja natomiast zdecydowałem się podtrzymać, jak się okazuje bardziej słowiańską niż zachodnio-europejską tradycję, i zaprosiłem przyjaciółkę z Nowego Jorku na wczesną jak dla nas kolacje. Tutejsze restauracje zapełniają się o godzinie 18 a pustoszeją w okolicach 20. Pomimo tego, że jestem tu prawie 4 miesiące dalej nie mogę się do "chińskiego" rozkładu dnia przyzwyczaić.
Jedzenie to temat na osobny wpis a może nawet i blog, ponieważ mnogość i różnorodność potraw jest wręcz przytłaczająca. Chciałem jednak poruszyć temat wina.
Od czasu do czasu nachodzi mnie ochota na kieliszek wina (zazwyczaj kończy się jak dziś na butelce :)). Dlatego też zdecydowałem się na czerwone wytrawne wino, mieszankę Merlota i Cabernet Sauvignon chińskiej produkcji. Jestem bardzo pozytywnie zaskoczony smakiem, kolorem i dobrym korkiem, a wszystko to za równowartość 15 zł. Oto i wspomniane wino.
Dobra, dobra. Chwila. Chcesz sobie skomentować lub ocenić komentujących?
Zaloguj się lub zarejestruj jako nieustraszony bojownik walczący z powagą